sobota, 16 lutego 2008

Legion Of The Damned "Feel The Blade"




Jako że w ostatnim czasie odczuwam głód nowej muzyki, postanowiłem zapoznać się z ostatnim dziełem rozchwalanego tu i ówdzie holenderskiego thrashowego "cuda". Groźna nazwa, krwista makabryczna okładka, a co w środku? Niby Holenrdzy, a grają po niemiecku :) Stuprocentowy, ekstremalne konserwatywny i wręcz anachroniczny w swoim bezwzględnym przywiązaniu do wzorców niemiecki thrash metal. Solówki? Zapomnijcie. Zwolnienia? Napewno nie tutaj. Melodyjne fragmenty? Wyraziste refreny? Kunszt gitarowy? Elementy heavy tudzież szwedzkiego deathu? Wolne żarty. Tylko śmierdzący siarką thrash, w tradycjach Sodom i Destruction. Z jednostajnie szybkim tempem, galopującą perkusją, standardowym dla stylu plująco-bulgoczącym wokalem, z tak samo standardowymi bluźnieczo-obrazoburczymi tekstami. I nie można nie przyznać, że świetnie wykonany i brzmiący. Przysłowiowego "kopa w ryj" tu nie brakuje. Brakuje niestety, przynajmniej w moim odczuciu, w takim graniu sensu. Jeśli ktoś zatrzymał się w poszerzaniu swoich horyzontów muzycznych jakieś dwadzieścia-dwadzieścia pięc lat temu, to Legion Of The Damned będzie dla niego na wagę złota. Ja jednak nie jestem zwolennikiem powielania w nieskończoność wypracowanych dekady temu wzorców, nawet jeśli są to wzorce najlepsze.

4/10 - dla maniaków oldschoolu