Misterna układanka z gwałtownymi przejściami od niezwykle złożonych, dysharmonijnych partii gitarowych do mrocznych, ambientowych dźwięków. Bez litości dla słuchacza w postaci chociażby chwili na wzięcie głębszego oddechu i próbę połapania się w całości. Nad płytą wisi klimat dekadencji, bluźnierstwa i metafizycznego strachu. Efekt końcowy kojarzy mi się z "Ordo Ad Chao" Mayhem, z tą delikatną różnicą, że w odróżnieniu od ostatniej płyty Norwergów, do "Fas..." z pewnością będę wracał.
7/10 - awangarda i mrok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz