wtorek, 1 września 2009

Nile "In Their Darkened Shrines"



Najmocniejszy album zafascynowanych starożytnym Egiptem i Mezpopotamią amerykańskich deathmetalowców. Unikalne brzmienie - w zwolnieniach monumentalne i dostojne, przywołujące na myśl mroczne rytuały odprawiane przez kapłanów starożytnych bóstw, a szybkich fragmentach klaustrofobiczne i głuche, kojarzące się z zaduchem i ciasnotą katakumb. Do tego perfekcyjne połączenie death metalu i ambientowych dźwięków o bliskowschodnim rodowodzie. Te ostatnie im dalej w głąb płyty odgrywają coraz istotniejszą role w całokształcie brzmienia i osiągają swoje apogeum w czeroczęściowej sadze "In Their Darkened Shrines". Do najmocniejszych fragmentów płyty zaliczam również utrzymany w doomowym tempie "Sarcophagus", niemal 12-minutowy, epicki "Unas Slayer of the Gods" oraz opentańczo szybki "Kheftiu Asar Butchiu".

8/10 - mumia powraca :)

Brak komentarzy: