Przeglądając ostatnio informacje na temat mojego ukochanego Slayera natrafiłem na kilka entuzjastycznych wypowiedzi Kerry’ego Kinga pod adresem nieznanej mi dotąd metalcore’owej kapeli Hatebreed. Było to dla mnie wystarczającą rekomendacją do zapoznania się z twórczością owego zespołu, bo jeśli są na tym świecie ludzie naprawdę znający i czujący ciężką muzę to potężny wytatuowany pan KFK z pewnością do nich należy. Mój wybór padł na płytę „Perseverance” którą gitarzysta Slayera uświetnił swoim gościnnym udziałem. Po przesłuchaniu… Nie powiem, żeby Kerry stracił na autorytecie w moich oczach, ograniczę się do stwierdzenia, że mamy z nim nieco odmienne gusty.
Co skłania mnie do sięgania po muzykę z pod znaku metalcore? Otóż szukam w niej organicznego połączenia bujającej rytmiki i punkowych galopad z metalowym ciężarem i techniką. Czy znajduję to u Hatebreed? Szczerze mówiąc, tak nie bardzo. No bo niby jest agresja, są ciężkie riffy, na miejscu jest też technika, brakuje niestety chwytliwości i przebojowości. Czegoś, co by zachęcało do przesłuchania płyty po raz kolejny. Poza kilkoma wyjątkami na próżno tu szukać wyrazistych, zapadających w pamięć fragmentów. Całość materiału sprawia wrażenie nawalania bez metody i sensu, a agresja w wykonaniu Hatebreed jest nad wyraz sztuczna. Za sprawą jednostajnego sposobu zdzierania gardła pana przy mikrofonie kawałki zlewają się ze sobą, nie sposób ani wyróżnić którykolwiek z nich, ani co gorsze nawet odróżnić ich od siebie. O braku oryginalnych pomysłów to już nawet nie wspomnę. Jedynym utworem na płycie który robi naprawdę dobre wrażenie jest właśnie ten, w którym maczał palce Kerry King – „Final Prayer”. Temu kawałkowi na odmianę od większości zawartych na „Perseverance”, nie brakuje niczego – mamy i fajny, nośny riff na początku utworu, i bujające rytmy, i zachęcający do machania głową, skandowany refren, i ogniste solówki w wykonaniu KFK. Wieść gminna niesie, że w tym kawałku Kerry udzielał się również wokalnie.
„Perseverance” to płyta przeciętna, dobra do kilkurazowego przesłuchania, nie zagości jednak na mojej playliście na dłużej.
4/10 - nuda
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz